***

Zaczęłam się w czerwcu lub z początkiem świata

W miejskim szpitalu albo w głowie Stwórcy

Byłam nie kochana

Byłam upragniona

W niespokojnej głowie wielka platanina

Dwa światy w których naprzemiennie bywam

Jak tory biegnące nieustannie razem

Muszę wiedzieć…

Tęsknię do spokoju którego nie doznaje

Bo jakże byc spokojnym

Kiedy imię moje

Tak powoli odkrywam

Zaczęłam się przypadkiem

Zaczęłam się celowo

Zapisze się na zawsze

Czy na zawsze zniknę

Kiedy się skończę ?

***

Miasto nocą zwalnia kroku

Nogi niosą zmęczonych ludzi do domu

A ja samotna gwiazda na ziemi

Szukam drogi,

którą spadłam z nieba

Tu moje bezdomne ciało

Tam w niebie bez ciała serce

Miasto nocą zasypia

ciemnością i ciszą

do snu kołysane

A ja szukam w poświacie księżyca

Powrotnej drogi do domu

***

Nie wiem

Ile prawdy ukrytej

Między słowami

Wciąż samotnych wersów

Pośród monotonii

Chowam głowę w piasek

Bo mi wstyd

Że drzewa nagie zostały

Jesienią

***

W najczulszym spojrzeniu

Spotkało się spełnienie i tęsknota

W źrenicach nie odbiło się światło

Lecz jak przez witraż rozświetliło wnętrze

Rozgrzało drewniane podłogi

Skrzypiały gdy do mnie szedłeś

I żegnały tym samym cichym dźwiękiem

Spełnienie i tęsknota

A między nimi szukam drogi

szukam nas

Bo tak cicho dziś

Nic nie skrzypi…

***

Już późno

Zdejmę tylko buty

I cały bagaż dnia

Żeby stanąć prosto

Umyje twarz

I może znów dostrzegę

siebie w sobie

Shopping cart

0
image/svg+xml

No products in the cart.

Continue Shopping